W tym roku nie miałam możliwości skorzystania z uroków "frontu afrykańskiego". Jednak jak co roku od kilku sezonów odbijamy je sobie w kwietniu na kilkudniowym wyjeździe. Śmiało można już stwierdzić, że lato powoli od nas odchodzi? Jeżeli coraz częściej sięgam po ciepłą bluzę, czy długie spodnie to chyba tak. Ostatnie miesiące przyniosły mi stałych ulubieńców; kosmetyki bądź rzeczy po które sięgałam najczęściej z kategorii beauty.
1. Wcierka "Jantar" - odżywka, która jest ratunkiem dla moich włosów kiedy przechodzą kryzys. Recenzowałam Wam w tym wpisie. Produkt na którego działanie nie muszę czekać długo. Przyjemnie pachnie, jest wydajny i nie obciąża mi włosów dzięki atomizerowi do którego przelewam całość. W duecie z wyciągiem ze skrzypu, czy pokrzywy działa nieźle! Od czerwca walczę z wypadaniem moich włosów, stopniowo problem zanika ale wiele przede mną. Przy dłuższych włosach jest to utrudnione.
2. Krem "Nivea Care" - lekki odżywki krem na dzień dla cery suchej i wrażliwej. To moje odkrycie lata i hit w jednym! Zdawał egzamin w czasie wysokich temperatur jak również jako baza pod podkład. Jest przystępny cenowo i pięknie pachnie. Jestem jedynie ciekawa jak będzie w czasie zimy i niskich temperatur. Jego jeden minus - przy nieregularnym peelingowaniu twarzy lekko zapycha pory.
3. Szminka "L'oreal Color Riche" - obłędna czerwień o numerze 279, która w tym sezonie zastąpiła mi klasyczny mat od Maca. Podczas nakładania ma satynowe wykończenie, jednak po kilku dobrych minutach robi się matowa. Nie jest to aż tak intensywny mat jak "russian red", jednak zamiennik dla Maca w odcieniu. Dzięki temu precyzyjniej nakłada się produkt i kontroluje się kontur ust. Lekka, a jednocześnie intensywna konsystencja.
4. Bransoleta marki "Pandora" - nie rozstawałam się w czasie praktyk w biurze jak również w innych dniach minionego sezonu. Pisałam Wam o niej w tym wpisie. Dodatkowo pojawił się charms, co oznacza że powoli bransoleta będzie się uzupełniać. Noszę ją do sukienki, do adidasów - do wszystkiego. Było to najlepsza inwestycja w kategorii biżuterii. Od lat wielu odeszłam już od kolorowych świecidełek, poszłam w złoto i srebro - zdecydowanie dla mnie. Link do bransolety, link do charmsa.
Słonecznego weekendu i dajcie znać jak Wy spędzacie wakacje :)!
9 komentarze
Odżywkę od jakiegoś czasu mam ochotę wypróbować, ale jakoś nam nie po drodze :) W końcu kupię!
OdpowiedzUsuńduzo slyszalam o tej wcierce Jantar - moze kiedys wyprobuje na wlasnej głowie;)
OdpowiedzUsuńz jantarem się nie lubię, a krem znam z relacji mamy ;p
OdpowiedzUsuńKusisz mnie już od dawna tą wcierką Jantar, że chyba muszę w końcu ją kupić :D
OdpowiedzUsuńOby to lato jeszcze nie odeszło, ja bym chciała, żeby wrzesień był cieplutki! Jantar to mój wieloletni ulubieniec, od czasu do czasu do niego wracam :D
OdpowiedzUsuńWcierkę Jantar wspomniam bardzo dobrze, bo towarzyszyła w czasach mojego włosomaniactwa. Teraz już nie jestem tak zakręcona na punkcie fryzury, więc już jej nie stosuję, ale wiem, że mnósto osób ją naprawdę uwielbia.
OdpowiedzUsuńBardzo sobie chwalę ten krem. Używałam już dwóch rodzajów i oba są fajne i lekkie. Mają inną konsystencję niż pozostałe. Widziałam, że jest jeszcze seria "lekki krem przeciwzmarszczkowy", więc pasuje mi go wypróbować :D
OdpowiedzUsuńO tej odżywce słyszałam wiele dobrego, ale sama jeszcze nie miałam okazji wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu,
DaisyLine
Bardzo ładna bransoletka.
OdpowiedzUsuńDziękuję za każdy szczery i mądry komentarz dodający otuchy, bądź poprawiający mnie na lepsze. Anonimowe, zawistne komentarze to nie miejsce na takie spekulacje - bynajmniej nie na mojej witrynie. Dla zachowania konwersacji na zadawane pytania odpisuję w komentarzach poniżej. Nie piszcie haseł typu "obserwacja za obserwację" - jeżeli chcesz zaobserwuj, jeżeli Twój blog mnie zainspiruje także dodam do obserwowanych. Pozdrawiam wszystkich, którzy tutaj zaglądają i zachęcam do dalszej obserwacji, bycia na bieżąco. :-)