Trzy kroki w oszczędzaniu

2 listopada 2015

Już jako dziecko w miarę możliwości umiałam gospodarować pieniędzmi. Nie pamiętam, czy z jakichkolwiek oszczędności kupiłam sobie lalkę, czy inną zabawkę. Raczej inwestowałam w rzeczy nabyte, które posłużą mi latami. Nauczyli mnie tego rodzice, szczególnie siostra, no dobra brat nie był tego najlepszym przykładem (:D). Grosiki, złotówki, czy banknoty wrzucałam do przysłowiowej świnki skarbonki lub do słoika. Nie wydawałam złotówek na sklepik szkolny, czy inne bajery dzieciństwa. Gdy już podrosłam szybko w miarę możliwości zaczęłam dbać o własne potrzeby. Liczyłam się z każdym groszem, coś sobie odpuściłam kosztem luksusu, który mama krytykowała, choć nie broniła mi ich ciężko zarobionych pieniędzy. Jako nastolatkach miałam moment w którym chciałam dosłownie wszystko. Jednak w porę zorientowałam się, że to nie jest wcale warte tego! Lepiej odłożyć trochę gotówki i pozwolić sobie na luksus. Początkowo przyglądałam się na to stojąc obok kiedy siostra wracała średnio co kwartał z zagranicy. Widziałam nowe markowe ubrania, czy dobry kosmetyk. Wiedziałam, że jest osobą oszczędną i nie kupuje od tak. Z czasem nauczyła mnie, że lepiej przez jakiś czas nie kupić nic, aby potem mieć coś extra. Zaczęło się od podkładu Estee Lauder, wtedy zrozumiałam, że mogłam kupić produkt od razu, a nie wydać setki złotych na szukanie tego najlepszego.


1. Mój najlepiej sprawdzony sposób na odłożenie gotówki to wizja luksusu. Niestety przeciętnie zarabiający Polak nie może pozwolić sobie na luksusy i marki - mnie też przecież nie stać! Jednak od wielu lat w mojej głowie przewija się wciąż jedna strategia - OSZCZĘDZANIE. Przykład mój z niedalekiej przeszłości. Długo marzyła mi się torebka MK, czy DKNY. Wiedziałam, że nawet przy dobrym liczeniu grosza nie dorobię się jej. Zaczęłam od porządku w szafie. Przeglądnęłam te torebki, które już mi nie służą, bądź kupiłam je w przepływie emocji. Cześć ich sprzedałam, trochę dołożyłam i jestem szczęśliwą posiadaczką torebki ze skóry saffiano! Dreams are real :)

2. Wzdychasz przechodząc obok Zary, New Look'a i innych, ale wciąż wstępujesz do sieciówek, których rzeczy rozchodzą się po pierwszym praniu? Znam to! Właściwie już nie, bo odkąd nauczyłam się oszczędności to nie kupuję, albo rzadko już w Housie, Croppie, Sinsay'u i innych. Zamiast latać średnio trzy razy w miesiącu do sieciówek mających słabą jakość ubrań, lepiej upoluj sobie jedną, a lepszą jakościowo rzecz w sieciówkach nieco droższych. Zamiast mieć kilkadziesiąt tshirtów kolorowych, lepiej mieć kilka dobrego gatunku.

3. Lista potrzeb to świetna sprawa! Pisałam Wam o niej nieraz. Ostatnio nawet przy okazji wpisu o wyprowadzce studentów. Jak widzicie ma ona różne zastosowania. W tym przypadku działa tak, że zapisujesz klasyczne rzeczy, których brakuje w twojej szafie. Np. dobrej pary butów na zimę, czy płaszcza. Zacznij pozbywać się starych, zniszczonych już rzeczy, a inwestuj w takie, które posłużą Ci na lata!

4. Rozdzielaj gotówkę na każdy tydzień. Tak, tutaj dobra rada dla studentów. Po pierwszym miesiącu życia jako student przekonałam się, że wiele celów na jakie przeznaczyłam pieniądze były zbędne i żałuję! Byłabym teraz średnio 150zł do przodu co mogłabym już odłożyć na lepszy, szczytniejszy cel. Kolejne miesiące, czy lata przede mną, więc wszystko przede mną :) Wydzielaj sobie pewną kwotę jaką możesz wydać w danym tygodniu. Rządz tak aby Ci starczyło, a jeżeli masz jakieś większe wydatki na swoje przyjemności to ogranicz wiele z nich typu kebab, czy jedzenie w mieście do minimum. Ja np. robiąc zakupy zawsze w soboty wybieram stałą kwotę i rządzę tak aby mi starczyło na tydzień życia i być może coś zostało, a Ty?

5. Drugie konto. Tak, uwierzcie że to najlepsza inwestycja życia. Zakładasz drugie konto na które przelewasz zaoszczędzone środki, najlepiej robić to początkiem miesiąca, bo wiesz jak rachować się z gotówką przez najbliższe 30 dni.

6. Drobne dorabianie. Uwierzcie, że nic tak nie cieszy jak pieniądze zarobione własnymi rękoma. Sama zaraz na drugi dzień po maturze poszłam do pracy w której przepracowałam blisko 4,5 miesiąca. Skończyłam ją dwa dni przed wyjazdem na Lublin. Choć w trakcie tego czasu mało co wydałam, to po tym kupiłam wszystko co czego potrzebowałam i na co miałam ochotę. Nie musisz pracować 8 godzin dziennie aby być szczęśliwą posiadaczką jakiejś rzeczy. Wystarczy drobne dorabianie i racjonalne gospodarowanie pieniędzmi.

To wszystko na temat moich doświadczeń i przemyśleń na temat oszczędzania. Dla wielu może błahe, ale przyznajcie się ile z Was naprawdę poprzez oszczędzanie pozwoliło sobie na nieco więcej niż przy codziennym zarabianiu pieniędzy.

  

Zobacz także:

6 komentarze

  1. hej Siostra! Lubie Cie za racjonalne podejscie do zycia! dobry i przydatny wpis!!! :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej oszczędzam, nigdy nie pozwalam sobie na zakupy z impulsu, chyba, że znajde coś co od dawna chce kupić w promocji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie przełomowym momentem było rozpoczęcie zapisywania wszystkich wydatków, a także podsumowywanie na co ile wydajwę pieniędzy w każdym miesiącu. Często wydając po kilkanaście złotych na różne drobiazgi nie zdajemy sobie sprawy ile w sumie pochłonęły one naszej pensji czy kieszonkowych. W pierwszych miesiącach można być lekko zszokowanym, ale z czasem robi się dużo bardziej przemyślane zakupy. Co do kupowania mniejszej ilości rzeczy, ale dobrej jakości, w pełni się z Tobą zgadzam. Warto stawiać na rzeczy dobrze wykonane, bo na dłuższą metę pozwolą zaoszczędzić nam sporo gotówki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja teraz też ograniczyłam zakupy ubraniowe - wolę upić mniej, ale lepszej jakości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem raczej oszczedna i mam podobne podejscie do Twojego. Bardzo dobre rady :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre rady :) Ja ogólnie mam kilka swoich sposobów, ale całe szczęście nie mam problemów z oszczędzaniem - mam to co chcę, odłożę, pracuję dorywczo no ogólnie nauczyłam się dobrej gospodarki :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy szczery i mądry komentarz dodający otuchy, bądź poprawiający mnie na lepsze. Anonimowe, zawistne komentarze to nie miejsce na takie spekulacje - bynajmniej nie na mojej witrynie. Dla zachowania konwersacji na zadawane pytania odpisuję w komentarzach poniżej. Nie piszcie haseł typu "obserwacja za obserwację" - jeżeli chcesz zaobserwuj, jeżeli Twój blog mnie zainspiruje także dodam do obserwowanych. Pozdrawiam wszystkich, którzy tutaj zaglądają i zachęcam do dalszej obserwacji, bycia na bieżąco. :-)

Archiwum bloga

prawa autorskie

Wszelkie prawa zastrzeżone, nie wyrażam zgody na kopiowanie tekstów, czy zdjęć własnego autorstwa

Szukaj na tym blogu